Zmarła poetka i malarka Marianna Olkowska
Refleksje z ostatniego Pożegnania Prof. Juliuszowi Chrościckiemu
Krzesiwo
Zrymowany dzień z nocą Nowy tom utworów satyryczno-hiphopowych Wiktora Golubskiego rymuje nie tylko słowa, ale też życie samo – jego realia i przypadłości. Autor zauważa, wysłuchuje, spotyka nowe przysłowia, slogany reklamowe, powiedzenia, które rodzą nowe obyczaje i tworzy wokół nich taniec słów i rymów, żeby pokazać przystosowanie do nowych czasów, lub wykluczenie z systemu. Można to nazwać więc zrymowaniem rzeczywistości. Rozpisuje zatem na wiersze satyryczne, co to jest załatwianie na boku, granie o coś, zjazd koleżeński, wznawianie starych kultów dla nowej mamony, spotkanie autorskie, przekręt, firma krzak, kijem w mrowisko, porno-szop, nowy dziedzic, ideał kobiecy, miejscowy obciach i zwyczajne chamstwo. Nawet działania prospołeczne komentuje żartobliwie. Posługuje się paradoksem, przestrogą. Przede wszystkim jednak aluzją. Z aluzji zrobił autor samodzielną figurę stylistyczną. Wykorzystał ją do maksimum w sposób satyryczny, opisowy, literacki. Kiedy tak czytałem te obrazki z Północnego Mazowsza, stopniowo zacząłem je traktować jako refreny z przytupem. Uświadomiłem sobie wówczas, że wielu autorów podobnych docierało do słuchaczy dopiero wówczas, kiedy zaczęli je nucić, przytupywać i hiphopować. Pomyślało mi się, że jakby to było trafnie, gdyby autor lub ktoś z otoczenia potrafił je zaśpiewać, rapować lub „zbitować”, tak, jak to robili trubadurzy, jak zresztą robi się w wielu kulturach do dziś ( na przykład śpiewają swoją poezję Wietnamczycy ), tam każdy z poetów tworzy sobie styl charakterystyczny dla swojej twórczości. Jest zatem rozpoznawalny. Golubski posiada swój charakterystyczny rym, idiom, obraz. Ale to co pisze potrzebuje jeszcze dopełnienia. No oczywiście, że to co proponuje to takie krytyczne sugestie. Jan Zdzisław Brudnicki |