mącicielem jestem bo przemieniam wino w wodę zatruwam niedowiarków wiecznych sen w brodę pluję filozofom
mącicielem jestem świeży chleb w kamienie zmieniam i podcinam liny śmiałkom co wciąż w górę pnąc się chcą
mącicielem jestem niszczę wciąż wszechstronny ład
dysharmonia mą kobietą dziećmi ból i strach
władam czasem co przeminął czasem też wstrzymuję czas
temu zaś co me ogrody od początku zwiedzać musiał podam dłoń niech wyjdzie z błota niech odwiedzi raju czas
będzie panem na tym lądzie glorię na swych skroniach ma
on hołduje mej brzydocie bo poetą jest jak ja |