Zmarła poetka i malarka Marianna Olkowska
Refleksje z ostatniego Pożegnania Prof. Juliuszowi Chrościckiemu
Totalni nie chcą pamiętać |
Tadeusz Witkowski Teresę Kaczorowską poznałem blisko dwadzieścia lat temu w okresie, gdy prowadziła badania w archiwach polonijnych w Orchard Lake w stanie Michigan. Gdy z czasem okazało się, że jest nie tylko kompetentnym historykiem z tytułem doktora nauk humanistycznych ale także literacko utalentowaną dziennikarką i pełnym pomysłów animatorem życia kulturalnego, chętnie dołączyłem do grona osób z nią współpracujących. Jej inicjatywy były po prostu godne poparcia. Nie sposób rozpisywać się o wszystkich. Zainteresowanych jej wszechstronnym dorobkiem odsyłam do strony (www.kaczorowska.com). Tu wspomnę tylko o przedsięwzięciu, które mi szczególne zaimponowało, jako że miało wymiar międzynarodowy. Mam na myśli powołanie do życia w roku 2006 organizacji pozarządowej Academia Europaea Sarbieviana, promującej wiedzę o urodzonym w Sarbiewie koło Płońska światowej sławy nowołacińskim poecie i teoretyku literatury Macieju Kazimierzu Sarbiewskim (1595–1640). Cóż w tym imponującego? Właśnie to, że przedsięwzięcia tego rodzaju są trafną odpowiedzią na potrzebę zakorzenienia człowieka we wspólnocie lokalnej, w historii narodu, w tradycji kulturowej i w systemie wartości religijnych. Jako dziennikarka, publicystka, poetka i animatorka życia kulturalnego dr Kaczorowska, mieszkająca od 1985 roku w Ciechanowie, potrafi po prostu stworzyć coś niezwykle wartościowego i potrzebnego właśnie w oparciu o fakt, że z północnym Mazowszem związani byli w różnych okresach czasu zasłużeni i znani Polacy, tacy jak Sarbiewski, Krasiński czy Świętochowski. Właśnie w powiązaniu z tymi faktami wychodzi ona od lat z pomysłami organizowania imprez w rodzaju wiosen i jesieni poetyckich tudzież konkursów literackich, takich choćby jak „O Laur Opina”, „O Laur Posła Prawdy”, czy „O Laur Sarbiewskiego”. Sprawy lokalne nie są przy tym jedynym obszarem jej zainteresowań. Jako pisarka o niezwykle bogatym dorobku (obejmującym kilkanaście prac publicystyczno-reporterskich i siedem zbiorów poezji) podejmuje chętnie tematy związane z polskim doświadczeniem historycznym. Jest między innymi autorką kilku ważnych książek reporterskich poświęconych polskiej martyrologii. Jedna z nich, Dzieci Katynia, (I wyd. 2003 pod tytułem Kiedy jesteście, mniej boli...) opublikowana została po angielsku w Stanach Zjednoczonych jako Children of the Katyn Massacre (2006). Dwukrotny udział autorki w Międzynarodowym Motocyklowym Rajdzie Katyńskim zaowocował między innymi książkami Zapalają ognie pamięci (2005) i Od Warszawy do Tobolska (2016). Bardzo wysokie oceny publicystyki dr Kaczorowskiej znalazły m.in. potwierdzenie w Nagrodzie Specjalnej Fundacji Solidarności Dziennikarskiej SDP za książkę Obława Augustowska (2015). Skupiam się głównie na pisarstwie Teresy Kaczorowskiej związanym z historią kraju i regionu, gdyż właśnie za nie była wielokrotnie wyróżniana przez gremia kompetentnych specjalistów. Na podkreślenie zasługuje przy tym fakt, iż doceniono ją nie tylko w kręgach literackich i dziennikarskich. W roku 2010 odznaczona została Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (Polonia Restituta), a w roku 2018 — Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. W 2011 roku władze powiatu ciechanowskiego powierzyły Teresie Kaczorowskiej funkcję dyrektora Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki im. Marii Konopnickiej w Ciechanowie. Okazało się niebawem, że jest ona nie tylko nieprzeciętnie uzdolnioną pisarką, ale także świetnym menadżerem. Działalność Centrum jest finansowana przez starostwo ciechanowskie, ale tylko w zakresie płac obejmujących osoby zatrudnione w ośrodku. Reszta zależy od przedsiębiorczości dyrektora i pracowników. W momencie objęcia przez dr Kaczorowską stanowiska dyrektora instytucja ta była zadłużona na 100 tysięcy złotych i miała do spłacenia kredyt w wysokości 50 tys. zł. Po siedmiu latach mogła się pochwalić zyskiem rzędu 100 tys. złotych. Oglądalność filmów w należącym do rzeczonego ośrodka kinie „Łydynia” wzrosła w tym czasie pięciokrotnie. W roku 2011 odwiedziło je około 11 tys. widzów, w 2018 r. — 75 tysięcy. Dzięki osobistym kontaktom nowej dyrektor i funkcjom pełnionym przez nią w różnych organizacjach i stowarzyszeniach twórczych (jak choćby funkcji przewodniczącej Klubu Publicystyki Kulturalnej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich) mogło też wreszcie w pełni zakwitnąć życie literackie i artystyczne. Tak sprawy wyglądały do czasu ostatnich wyborów samorządowych. Gdy po wyborach jesienią 2018 roku miejsce we władzach koalicyjnych powiatu utracił PiS, zaczęły się problemy. PSL w porozumieniu z Platformą Obywatelską i Ciechanowskim Bezpartyjnym Ugrupowaniem Wyborczym zawiązały nową koalicję, która na starostę wybrała Joannę Potocką–Rak z PSL, a na wicestarostę Stanisława Kęsika z CBUW (działacza z ambicjami politycznymi i literackimi, ale z dorobkiem nawet w jednym calu nie dorównującym osiągnięciom Teresy Kaczorowskiej). Nie wiem, czy nowe starostwo odróżnia Księgę Powtórzonego Prawa od książek z dziedzin ekonomii i gastronomii, zauważyłem jednak, iż polityka historyczna nowych władz powiatu jest w stu procentach zgodna z linią dzisiejszej „totalnej opozycji” (czytaj: obozu zdrady narodowej!). Trudno bowiem uznać za przypadek to, że pani starosta zaczęła natychmiast cenzurować działalność Powiatowego Centrum Kultury właśnie pod kątem politycznym. Z tego, co mi wiadomo, nie dopuściła, do zorganizowania koncertu uświetniającego Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, czy choćby spotkania z Tadeuszem Markiem Płużańskim, historykiem i dziennikarzem znanym z licznych wystąpień w obronie dobrego imienia Polski i Polaków. Co gorsze, wszystko wskazuje na to, że niechlubną rolę odegrało w tej sprawie właśnie Ciechanowskie Bezpartyjne Ugrupowanie Wyborcze. Gdy władze w powiecie sprawowała koalicja PSL–PiS, nie dochodziło do takich sytuacji. Tak czy inaczej, wbrew postanowieniom umowy przewidującej zatrudnienie Teresy Kaczorowskiej w okresie od 1 września 2018 do 31 sierpnia 2021 roku, 23 września 2019 starostwo doręczyło jej odwołanie ze stanowiska. Za pretekst posłużyła kontrola finansowa przeprowadzona w okresie urlopowym w lipcu tegoż roku, gdy z uwagi na nieobecność niektórych pracowników nie można było przedstawić wszystkich materiałów dowodowych. Dopatrzono się błędów i wykroczeń w rodzaju braku kwestionariusza osobowego, braku podpisu w jakimś dokumencie czy też przechowywania kserokopii zamiast oryginału umowy o pracę. W dokumentacji mówiącej o dodatkach za wieloletnią pracę stwierdzono nadpłaty bądź niedopłaty rzędu kilku lub kilkunastu groszy. W odniesieniu do Teresy Kaczorowskiej najpoważniejszy zarzut dotyczył używania jej prywatnego samochodu w celach służbowych bez zgody pracodawcy (czyli starostwa), pomimo iż Centrum Kultury dysponowało własnym samochodem. Fakt, iż należący do ośrodka samochód służbowy to „bus” zużywający dwa razy tyle paliwa i używany w celach zaopatrzeniowych tudzież do przewożenia większej ilości osób nie zainteresował pań prowadzących kontrolę. Trudno mieć w tym przypadku jakiekolwiek złudzenia. Gdyby nie chodziło o brudną, bazującą na zawiści politykę, lecz o wyeliminowanie biurokratycznych potknięć i nieprawidłowości, Teresie Kaczorowskiej przedstawiono by zalecenia pokontrolne. Jej przeciwnicy z „totalnej opozycji” wybrali jednak drogę z pominięciem obowiązujących przepisów i ze szkodą dla lokalnej społeczności. Dziwne tylko, że nie przewidzieli, iż środowiska, które z kulturą mają dużo więcej wspólnego niż obecne władze powiatu, w sposób zdecydowany zareagują stając po stronie dyrektor Kaczorowskiej i że Wojewoda Mazowiecki unieważni decyzję starostwa. Wojna przeniesie się teraz zapewne na teren sądów, które walczą między sobą. Myślę, że będzie bezwzględna i wyczerpująca, ale o jej rezultat nie obawiam się. Czasy bezkarności postkomunistycznych koterii dobiegają końca. Na myśl przychodzi mi w tej chwili coś być może przesadnie eksploatowanego, niemniej zasługującego na jeszcze jedno przypomnienie, gdyż w jakimś sensie pasuje do sytuacji, w której znalazły się władze ciechanowskiego starostwa. Komedia Moliera George Dandin ou le Mari confondu jest swego rodzaju żartobliwą ale w swej głębi tragiczną opowieścią o losie bogatego wieśniaka, który dla zdobycia tytułu szlachcica żeni się z ubogą panną szlacheckiego pochodzenia. Kosztuje go to w sumie znacznie więcej niż sądził decydując się na ów krok, czekają go bowiem zdrady małżeńskie oraz pogarda i upokorzenia ze strony własnej żony i jej rodziny. To właśnie z tej tragikomedii pochodzi zdanie mówiące o konsekwencjach bezmyślności, które dzięki przekładowi Tadeusza Boya–Żeleńskiego utrwaliło się w słowach: Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało, sam tego chciałeś. Uwagi powyższe stanowią fragment większej całości. Ich autor jest emerytowanym lektorem języka polskiego w University of Michigan (Ann Arbor) i b. wykładowcą w Saint Mary’s College w Orchard Lake. Represjonowany w czasach PRL i internowany w okresie stanu wojennego wyjechał z rodziną na emigrację w roku 1983. Po uzyskaniu w 2005 r. statusu pokrzywdzonego prowadził badania w archiwach IPN. W latach 2007–2008 był pracownikiem SKW i członkiem Komisji Weryfikacyjnej d.s. WSI. W 2016 r. na stronie internetowej MON-u redagował dwujęzyczną zakładkę poświęconą warszawskiemu Szczytowi NATO. |
2020-02-12 08:38:14 - Krzysztof Turowiecki