Mord niekarany sprzed wielu laty Zabrzmiał jak refren dzwonem ciężkim. Nie powróciły przelotne ptaki. Znowu mgłą dymił las smoleński.
Polscy żołnierze powstali w ciszy Na rozkaz Twój, Wszechmocny Panie. Z przestrzelonymi czaszkami wyszli Prezydentowi na spotkanie.
Łzy krokodyle – te gry nieczyste Nie spiorą plamy na honorze. Gdzie ta wataha, panie ministrze? Kto karłem dziś jest, „profesorze”?
Panie marszałku, ma pan wizytę I może zamach godny pana. A tamten poseł niech sobie przy tem Otworzy małpkę lub szampana.
Płynie legenda dziś nurtem głównym, Na nic łobuzów głośne wycie. Wśród królów spocznie, bo królom równy Na zawsze wielki Mały Rycerz. |